niedziela, 8 marca 2015

Trudne pytania, jeszcze trudniejsze odpowiedzi

Dziś zadałam bardzo poważne pytanie mojemu mężowi. Mianowicie, odnosiło się ono do terapii małżeńskiej. Brzmiało mniej więcej tak: "powiedz mi, czy jesteś gotowy i czy chcesz, abyśmy poszli na terapię małżeńską. Byśmy mogli pracować nad tym związkiem, choć będzie to się wiązało z trudną pracą dla nas obojga?" Zapytał, a jak ja myślę. Powiedziałam mu, że ja jestem pewna, że chcę walczyć o to małżeństwo, a że od niego oczekuję odpowiedzi "tak lub nie".

Nie potrafił mi odpowiedzieć, poprosił abym zadała mu to pytanie raz jeszcze, ale we środę...

Teraz to ja już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Terapia małżeńska ma sens tylko wtedy, gdy obie strony chcą coś zmienić. Nie mam zamiaru nigdzie iść, jeśli on tego nie będzie chciał, a zgodzi się tylko przez wzgląd na mnie. Dam mu czas, by sobie to przemyślał do środy, jeśli odpowiedź będzie brzmiała "nie" to ja już nie będę miała żadnych złudzeń, nadziei i wyrzutów sumienia, że nic nie chciałam z tym zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz